Nie tylko zły stan wody jest przyczyną zamykania kąpielisk. To również brak ratowników. Samorządy chcą w ten sposób oszczędzić, mimo że koszty związane z ich zatrudnieniem nie są wysokie
Najbardziej kuriozalne są sytuacje, kiedy gmina pozyskując środki unijne oddaje do użytku piękną plażę z całą infrastrukturą, m.in. pomostem, parkingami, zewnętrzną siłownią, a nie zatrudnia ratownika - mówi Robert Wawruch, prezes WOPR w Lublinie. - Przygotowując taką inwestycję nad wodą powinno się przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo i zabezpieczyć w budżecie środki na zatrudnienie ratowników. Tym bardziej, że nie są to duże kwoty. Zatrudnienie dwóch ratowników na sezon to koszt ok. 10-15 tys. zł. Nie wierzę, że samorząd nie może znaleźć takich pieniędzy.
Brak finansów to najczęściej pojawiający się argument. Tak tłumaczą się nie tylko samorządy ale i właściciele prywatnych ośrodków. - Usłyszałem, że zgodnie z przepisami musimy mieć przynajmniej dwóch ratowników. Nie stać nas na to - tłumaczył nam w piątek Antoni Kobielas, właściciel Pensjonatu Bankowego w Okunince, który po kontroli WOPR zdecydował się na zamknięcie kąpieliska.
- W kilku miejscach obiecano nam, że ratownicy zostaną zatrudnieni od 1 sierpnia. Jak się chce, to można. To wymaga jednak zmiany mentalności. Niektórzy samorządowcy wychodzą z założenia, że turyści i tak przyjadą i zostawią pieniądze. Po co więc zatrudniać ratownika, skoro można oszczędzić - mówi Wawruch.
Koszty zatrudnienia dwóch ratowników na sezon to 10-15 tys. złotych